Zwykle śledząc oferty z rynku nieruchomości w Hiszpanii budzi nasze zdumienie, że wiele firm agresywnie promuje produkty stare, mierne, w cenie nieprzystającej do ich rynkowej wartości.
Zwykle śledząc oferty z rynku nieruchomości w Hiszpanii budzi nasze zdumienie, że wiele firm agresywnie promuje produkty stare, mierne, w cenie nieprzystającej do ich rynkowej wartości.
Zwykle śledząc oferty z rynku nieruchomości w Hiszpanii budzi nasze zdumienie, że wiele firm agresywnie promuje produkty stare, mierne, w cenie nieprzystającej do ich rynkowej wartości. Zastanawia nas też, dlaczego znajdują się osoby, które dają się przekonać i finalnie nabywają taki produkt. Nasza firma, jako podmiot wiodący na rynku, prowadzący swoją działalność od kilkunastu lat, ma ambicję, aby zmieniać rynek, kreować dobre trendy, ponieważ niewłaściwe decyzje zakupowe uderzają potem w całą branżę i zniechęcają innych do zakupu nieruchomości w Hiszpanii. Jakże często kontaktują się z nami zrozpaczeni klienci, którzy nabyli tzw. okazję rynkową i teraz próbują się jej desperacko pozbyć z minimalną stratą. Niestety nie przyjmujemy do swojej oferty tego typu nieruchomości w Hiszpanii, bowiem później sami musielibyśmy narazić swoją reputację rekomendując innym taki przysłowiowy „gorący kartofel”. Z czego wynika, że zwykle (nie dotyczy to wszystkich rejonów Hiszpanii) rynek wtórny jest pułapką zastawioną przez pośredników na chcącego zakupić nieruchomość w Hiszpanii? Aby to wyjaśnić trzeba się cofnąć w czasie i zobaczyć jak rozwijał się rynek nieruchomości w Hiszpanii w ostatnich kilkunastu latach. Na załączonym wykresie widzimy, że do 2008 roku mieliśmy do czynienia z wielką hossą i średnia cena metra kwadratowego osiągnęła 2.100 Euro w 2007 roku. Następnie w wyniku pęknięcia bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości w Hiszpanii średnia cena spadła do 1.450 Euro przez niespełna 4 lata. To oznacza drastyczną przecenę o 31%, czyli średnio 7-8% rocznie. Popyt odbudował się w 2016 roku i mamy do czynienia teraz z umiarkowanym, bardzo zdrowym trendem wzrostowym. Co z tego wynika dla chcącego obecnie nabyć nieruchomość w Hiszpanii? Otóż właśnie teraz na rynek wtórny wchodzą nieruchomości budowane w okresie hossy. Bardzo rzadko nabywcy sprzedają swój dom w pierwszym, drugim, czy trzecim roku od zasiedlenia. Zwykle musi upłynąć kilka lat, aby chcieli zmienić swoją nieruchomość na lepszą lub wyjść z inwestycji. Z tego też powodu rynek jest pełny nieruchomości budowanych w okresie 2000-2012 i starszych. Proszę sobie teraz wyobrazić ich jakość. Czy deweloper, który funkcjonował na „przegrzanym” rynku miał motywację, aby zadbać o jakość? Nie, bo sprzedawało się wszystko na pniu. Ludzie nie patrzyli na jakość, bo chcieli zarobić na szalonym wzroście cen. Przed kryzysem na rynku nieruchomości w Hiszpanii budowało się więc drogo i w stosunkowo niskiej jakości. Nie działały zdrowe mechanizmy rynkowe eliminujące słaby produkt. Dopiero zapaść lat 2008-15 spowodowała oczyszczenie rynku z niepoważnych firm, co zaowocowało wzrostem jakości w budownictwie. Ponadto w międzyczasie weszły nowe normy jakościowe UE i obecne apartamenty w Hiszpanii mają lepsze okna, izolacje, instalacje, solary i są budowane w energooszczędnej technologii. A ich ceny? Są zwykle niższe niż na rynku wtórnym. Czemu? To proste. W kryzysie i przy bezrobociu deweloperzy budowali taniej, ponieważ spadły płace, ceny usług i materiałów. Kryzys się skończył w 2017 roku, ale inwestycje budowlane, które właśnie weszły lub wchodzą na rynek pierwotny były kalkulowane w ostatnich latach kryzysu, czyli wg najniższych kosztów. Teraz ceny gruntów, pracy i materiałów znów idą w górę, więc i ceny za nieruchomości będą szły w górę, zwłaszcza że popyt rośnie. Dodatkowo czy ktoś kto w roku 2007 zapłacił za apartament 200.000 Euro sprzeda go teraz za 120.000 Euro? Często na takiej nieruchomości ciąży hipoteka, która przekracza jej wartość rynkową. Tak więc, ci co kupili za drogo starają się trzymać cenę licząc na to, że wrócą lepsze czasy i cena wróci do poziomu za jaki oni nabyli. Odpowiedź jest więc prosta. Poza Costa del Sol, gdzie ceny w zasadzie nigdy nie spadły ze względu na popularność miejsca, rynek wtórny to pułapka. Pułapka, w którą często sami wpadamy, bo za wszelką cenę szukamy okazji, aby znaleźć tę "perłę" na rynku nieruchomości w Hiszpanii. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszystko złoto co się świeci, a i remonty w Hiszpanii są kłopotliwe, drogie oraz czasochłonne. Miejscowe firmy nie działają solidnie, a remontowanie przy pomocy Polaków pracujących na czarno może skończyć się wysokimi karami finansowymi. Konkurencja nie śpi i niestety nasyła kontrole. Również sąsiedzi często interweniują, kiedy prace są za głośne. Znamy takie przypadki, w których koszt remontu, kar, wstrzymania prac przez gminę spowodował podwojenie finalnej ceny zakupu nieruchomości. Jeżeli już kupować na rynku wtórnym nieruchomości w Hiszpanii to jedynie domy, ponieważ jest ich dużo więcej do wyboru i mają zróżnicowane, czasem unikalne położenie. Tu liczy się wartość działki. Poza tym nabywca domu ma wpływ na jego wygląd i wygląd posesji. Inaczej jest ze starymi osiedlami, gdzie ciężko wpłynąć na wspólnotę mieszkaniową, aby coś zmieniła, zainwestowała środki w estetykę otoczenia. W przypadku apartamentu warto więc celować w produkt nowy i z renomowanej firmy. Zwłaszcza za naszym pośrednictwem, które gwarantuje bezpieczną i bezprowizyjną obsługę, również po nabyciu nieruchomości.